Christopher McCandless, bohater „Wszystko za życie” mówił, że szczęście jest prawdziwe tylko wtedy, kiedy możemy je dzielić z innymi. Dotyczyć to może także wyjścia poza tę najbliższą, intymnie dwuosobową relację. Wtedy, gdy eksploduje w nas potrzeba podzielenia się naszym szczęściem z całym światem. A w każdym razie przynajmniej z tymi, którzy są dla nas ważni. Najczęściej tak właśnie jest, że gdy jesteśmy z tą drugą osobą, to na początku pragniemy, żeby świat wokół przestał istnieć. Aby być tylko we dwoje na prawie bezludnej wyspie miłości. Ale nasyciwszy się sobą w tej pierwotnej totalności, zaraz potem nie chcemy już istnieć bez tego świata. Stąd bierze się takie pragnienie opowiedzenia siebie innym, swoich najlepszych uczuć i najpiękniejszych emocji. Wykrzyczenie swojego szczęścia i opowiedzenia go samym sobą. Pokazania śmiejącymi się oczami, wewnętrznym spokojem, nowymi pomysłami, realizacją marzeń, ukojeniem, pokonywaniem barier i przeszkód. I podzielenia się ze światem kimś ważnym, kto właśnie pojawił się obok nas. I został.